piątek, 24 lipca 2015

Cierpliwość się opłaca

Równe dwa tygodnie czekałem na karpia, który w końcu wyląduje na mojej macie.
Nad wodą meldowałem się co drugi dzień, obławiając praktycznie te same miejsca.
Po dwóch nocach miałem pierwsze branie, które niestety zakończyło się spinką w zaczepach. Kolejne noce to kolejne brania i spinki. Rybom najwyraźniej smakowały serwowane przeze mnie smakołyki.
Zmiana taktyki i zestawów na bardziej hardcorowe ! Przecież muszę jakoś się do nich dobrać !

Jak wcześniej wspomniałem, po dwóch tygodniach następuje przełom. Hamulec dokręcony na maksa, jedno pik i jazda ! Stawiam wszystko na jedną kartę. Sztywny hol i ryba parkuje praktycznie we wszystkich możliwych zaczepach.
Delikatnie odpuszczam, ryba wypływa i od nowa zaczynam ostrą walkę. Po kilku minutach udaje mi się szczęśliwie doholować karpika w ramiona podbieraka.

Uff, w końcu jest ! Jest mój, przepiękny czarnuszek !
Cierpliwość się opłaca !





w oczekiwaniu na tego jedynego.

coś zaczyna się dziać ! ;) 

Skuteczny w tym roku dumbellsik.


I jeeeeest, czarnuszek ! 


Pozdrawiam,
Samuel.