wtorek, 4 sierpnia 2015

Dziki dublet

Pisząc ostatnią relację już układałem w głowie plan na kolejny wyjazd. Dwa dni po tym jak po raz pierwszy udało mi się szczęśliwie wyholować rybę, znów siadam w tym samym miejscu.

Zestawy wywiezione, miejscówka podsypana... Czekamy na pierwsze "pik".

Po niespełna godzinie lewy kij uzbrojony w chod'a sygnalizuje delikatne podciągnięcia. Kilka piknięć i na kiju zaczyna się wyjazd. Podnosząc kij wiedziałem, że nie mogę dać rybie ani na moment luzu. Znów stawiam wszystko na jedną kartę i odciągam rybę od wszystkich możliwych zaczepów. Ryba trafia do podbieraka, później na matę... Odhaczam, dezynfekuję i znów słyszę jakieś znajome "pik". Odwracam głowę, a na prawym kiju kolejny wyjazd. Bardzo podobny hol do poprzedniego. 
Po kilku minutach już oba karpie leżą spokojnie na macie i czekają pierwszej sesji fotograficznej.

Zdjęcie, całus i do wody !

Dwa brania, dwie ryby. Jestem bardzo zadowolony. Wracam za kilka dni !